Komiks to w 90% nawalanka. Rozumiem, że tytułowa śmierć wstrząsnęła czytelnikami, gdy pierwotnie się ukazał, ale tu nie ma więcej nic specjalnego. Dla mnie rozczarowanie.

Nie wiem czemu ale zawsze jak czytam ten komiks to na myśl mi przychodzi Billi Rzeźnik z "Chłopaków" Ennisa i kibicuje Doomsday'owi. Fajnie widzieć jak harcerzyk w rajtkach dostaje łupnia. Dodatkowo ówczesna Liga Sprawiedliwości też była fatalna, więc do boju Doomsday ;).

Czyta się jednym tchem. Niesamowity ładunek emocjonalny wywołuje. Od razu przypomina się dzieciństwo i czasy TM-Semic.

mi się podobał. Na tle nowszych komiksów - sentymentalna ramotka. P.s strasznie słaba ta Liga Sprawiedliwości była.

ile to ma stron